Jak Ziemia stała się płaska cz.2

Część druga i pewnie nie ostatnia. Jeżeli ktoś nie czytał pierwszej, to zapraszam tutaj. Żeby nie przedłużać, zaczynajmy!


Na początku wspomnę o pewnej, małej sprawie... Zauważyłem, że wyjaśnień różnych poglądów jest tyle, ile entuzjastów płaskiej ziemi. Jeszcze nie spotkałem się chyba z sytuacją, w której każdy, kto wierzy w płaskość globu, miał takie samo zdanie, na konkretny argument. Jak to z tym jest?


1.Grawitacja nie istnieje

Wyjaśnień na ten temat jest sporo. Jedni twierdzą, że grawitacja to tak naprawdę gęstość, inni że dysk ciągle przyspiesza pionowo. Wszystkie te teorie można bez problemu obalić.

Zacznijmy od pierwszej - Czym jest grawitacja? Odpowiedź jest tutaj a my przejdźmy dalej.
Niedawno na światło dzienne wyszła informacja, iż odkryto fale grawitacyjne. Oczywiście przez ogromne korporacje, bo tylko takie stać na sprzęt do tego. Lecz przy pomocy różnych naukowców, z wielu krajów, w tym także z Polski. 
Oczywiście duża część ludzi, którzy wierzą w ziemski dysk już teraz stwierdzi, że ktoś nam to tylko wmawia, i to nie prawda. Pomińmy tych ludzi, bo niestety do nich nic już nie trafi. 

Grawitacja istnieje zaraz obok gęstości. Jest to i to. Gęstość sprawia, że toniemy w wodzie, a balony z helem lecą ku górze w atmosferze. Grawitacja zaś sprawia, że woda trzyma się w zbiornikach i ścieka taka jak w kubku do najniższego punktu, o ile ma do niego dostęp (tutaj też wytłumaczyłem przy okazji, dlaczego woda nie spłynęła na południe kuli ziemskiej, jak wiele osób pyta). Dzięki niej my też twardo stąpamy po powierzchni, a nasz komputer nie fruwa po całym pomieszczeniu. 

Oczywiście, próbując się zagłębić na jakiej zasadzie to działa, nie znalazłem nic konkretnego. Ot tylko, że grawitacji nie ma, jest tylko gęstość. 
Najlogiczniejszym (jeżeli w ogóle można to tak określić) wyjaśnieniem tego zjawiska mogłoby być stwierdzenie, że rzeczy o większej gęstości przenikają te o mniejszej. Czyli tak jak ołów wpadając do wody od razu popłynie na dół, a styropian będzie sobie dryfować. I to już tutaj traci jakikolwiek sens, bo przecież rtęć nie przecieka przez naszą dłoń, a według tej teorii tak powinno być. Druga sprawa, rzeczy w próżni również spadają, przyciągane grawitacją. Więc ten eksperyment również udowadnia istnienie grawitacji. 

Co do ciągłego przyspieszania dysku - Chodzi w tym o to, że pod dyskiem działa na niego coś w rodzaju ciemnej energii, która ciągle "wypiętrza" nasz świat ku górze. 
Przyznam szczerze, że czytając o tym, coraz trudniej mi jest to jakoś argumentować. Dlaczego? Bo o ile wcześniej jakoś dało się zrozumieć, że czegoś nie widać, lub jest słabo dostrzegalne albo oszukuje nasze zmysły, tak teraz przeradza się to w pseudonaukę, potwierdzona tylko i wyłącznie własnymi wierzeniami, bez dowodów, bez obliczeń, bez CZEGOKOLWIEK
To, że trzymamy się Ziemi jest spowodowane grawitacją, której fale zostały odkryte, i doskonale wiemy, że to ona nas trzyma wokół Słońca, co jest udowodnione filmami, zdjęciami, obliczeniami, obserwacjami itd. wymieniać można w nieskończoność. 

Dowodem na istnienie grawitacji jest również efekt przypływów i odpływów, które tworzy się, gdy Księżyc i Słońce wraz z Ziemią są w lini prostej. W Polsce niestety jest to różnica paru centymetrów, ale już w zatoce Fundy jest to różnica rzędu około 16 metrów. 


Argument też potwierdza istnienie Księżyca (w teorii iż jest on tylko hologramem, podanym niżej) oraz tego, że tak naprawdę Słońce i satelita są w ogromnych odległościach od Ziemi. Co jest niemożliwe w tezie, że te ciała niebieskie sa pod kopułą, tuż przy ziemi, z dala od siebie. 

No cóż, podajemy przykłady i argumentujemy je. Co zaś robią fani płaskiej Ziemi? 

http://www.zbawienie.com/plaska-ziemia.htm"Teoria grawitacji - są dziesiątki dowodów, że grawitacja nie istnieje i owe dowody rozbijają w puch heliocentryzm i geocentryzm. A dowodów negujących heliocentryzm i geocentryzm poza teorią grawitacji jest znacznie więcej."

I na tym argumentowanie się kończy.

https://obserwatorczasowkonca.wordpress.com/2016/06/01/plaska-ziemia-czy-da-sie-temu-zaprzeczyc/ - "Gdyby rzeczywiście magiczna siła “grawitacji” przyciągała atmosferę do powierzchni wirującej kuli Ziemskiej, oznaczałoby to, że atmosfera w pobliżu równika kręciłaby się z prędkością 1000 mil na godzinę a na średnich szerokościach geograficznych wirowałaby wolniej, z prędkością 500 mil na godzinę i stopniowa zwalniała aż do biegunów, gdzie prędkość atmosfery wyniosłaby 0 mph. W rzeczywistości jednak, atmosfera w każdym miejscu na Ziemi jest tak samo niezależna od tej rzekomej siły grawitacji, która nigdy nie została zmierzona ani obliczona. Jednak dzięki zdolnościom samolotów do latania, w dowolnych kierunkach bez żadnych odczuwalnych zmian w prędkości atmosfery, możemy udowodnić brak istnienia jakiejkolwiek siły powodującej ruch obrotowy lub zmiany prędkości atmosfery i sił przyciągania!!" 

Wprowadzanie w błąd czytelnika. Jak nie została zmierzona ani obliczona? Nawet na Wikipedii są dane, jak można samemu obliczyć siłę grawitacji. Jest też tam podana siła ziemskiej grawitacji, i innych ciał niebieskich. Co do prędkości na biegunach... Nie może wynosić równe zero, ponieważ grunt tam również się porusza. Gdy mamy piłkę, jakąkolwiek, to najwyższe jej punkty nie stoją w miejscu wycięte, tylko również się poruszają. 

2. Wszystkie zdjęcia z przestrzeni są sfabrykowane.

Pokażmy o co chodzi:


Autor twierdzi, że graficy w NASA są takimi śmieszkami, że umieszczają nawet teksty (tutaj słowo SEX) w chmurach. To zjawisko nazywa się Pareidolią. Jest to nic innego, jak dopatrywanie się kształtów,  w różnych szczegółach i obiektach.



I po części to jest prawda. Po części, bo nie są sfabrykowane, a przerobione. Satelity robiąc zdjęcia, nie zawsze w 100% pokrywają cały glob, więc puste przestrzenie zakrywa się sztucznie. Ale oczywiście są zdjęcia całego globu, lecz są mniej dokładne, ponieważ są robione z ogromnych odległości. Te uzyskane bliżej, są wykorzystywane w różnych programach, typu Google Earth, by móc sobie spokojnie oglądać dach własnego domu. Szczerze wątpię, by NASA dopuściłaby się do takich niedociągnięć, gdyby chciała coś ukryć.


Tutaj zaś manipulacja sięga końca atmosfery. Gdzie jest haczyk? Autor stwierdza, że jedne zdjęcie pokazuje kontynenty mniejsze, niż na drugim. Problem jest taki, ze jedna fotografia jest robiona z naprawdę dużej odległości, zaś druga jest właśnie zlepkiem wielu, z bliższych odległości. A są przedstawione w tej samej wielkości, stąd różnica w kolorach jak i wielkościach kontynentów. 

NASA nawet nie ukrywa tego, że przerabia swoje zdjęcia. Wręcz pokazuje nawet, jak to robić. 

3.Księżyc wytwarza własne światło. Jest widoczny podczas dnia, gdy Słońce jest nadal na niebie itd.

Czyli zbiór głupich (bo inaczej tego nazwać się nie da) argumentów, jakby naturalny satelita wytwarzał własne światło, przez co nie może zachodzić zjawisko zaćmienia Księżyca.Co swoją drogą, faz sztucznego satelity nie są w stanie wytłumaczyć.
Oraz że srebrny glob jest widoczny jako rogal, nawet gdy Słońce jest ponad horyzontem, więc jakim cudem Ziemia może go zasłaniać? 

Chodzi o zdjęcia tego typu: 


Czy jak ten film:



Niestety, więcej zdjęć (nie sfałszowanych jak ten film - nie znalazłem. O co chodzi? Pytanie brzmi, czemu Księżyc jest oświetlony, skoro jest przed nami razem ze Słońcem. Lub w ogóle, jest po drugiej stronie nieboskłonu. Siłą rzeczy powinna być oświetlona część, której nie widzimy(w pierwszym przykładzie). I to dla fanów teorii płaskiej ziemi jest dowód, że Księżyc jest albo hologramem, albo wytwarza własne promieniowanie świetlne. 
Otóż nasza percepcja jest tutaj trochę oszukiwana. Patrząc w niebo, nie mamy żadnego punktu, do którego możemy się odnieść, więc dla nas wygląda to, jakby Księżyc i Słońce były przed nami. Prawda jest taka, że gdybyśmy spojrzeli na taki układ, pokazałoby to w świetny sposób, że w jak najbardziej srebrny glob dobrze odbija światło słoneczne. 
Dowiedzieć możecie się o tym więcej tutaj : https://www.youtube.com/watch?v=SC9ybxMDGlE

Oczywiście w internecie znajdujemy rażące w oczy oszustwa:



Jak i oryginalne, niesfabrykowane zdjęcie:

4. Samoloty co jakiś czas musiałby korygować swoją wysokość.

Jeżeli Ziemia jest okrągła, to samoloty lecąc prosto wyleciałby po pewnym czasie w atmosferę. 
Jaka jest prawda? Nie wyleciałby, ponieważ mają żyroskopy. Fakt, sam żyroskop ustawiony będzie pionowo i niezależnie od miejsca, będzie wskazywać jeden kierunek. Ale są one również doposażone w mechanizm korygujący, który pozwala samolotom lecieć ciągle poziomo do podłoża. Więcej o tym możecie dowiedzieć w książce "Awionika, przyrządy i systemy pokładowe" autorstwa Andrzeja Rypulaka i Zbigniewa Polaka.

I na tym zakończę tę część. Kolejna porcja mitów i argumentów zostaje obalona. A manipulacje wyjaśnione w logiczny sposób. 



Previous
Next Post »
3 Komentar
avatar

Nadal myślę że jest płaska. Poczytaj więcej o czarnej magii.

Odpisz
avatar

Proszę wybaczyć, ale nie wierze w mistycyzm i pseudonaukę.

Odpisz
avatar

bo właśnie glob to kwestia wiary

Odpisz