Koniec wszystkiego początkiem czegoś nowego

"Koniec świata" często gości w naszej kulturze jak i języku. Ale czym on jest tak w rzeczywistości, i co może ze sobą przynieść? Odpowiedzmy sobie na to pytanie!

Zaznaczmy na początku, iż nie wiemy w stu procentach, jak to wszystko się zakończy. Możemy jedynie się domyślać i wymieniać za i przeciw naszym teorią. Ale przybliżmy sobie pokolei każdą z nich.

Wielkie ochłodzenie
Doskonale wiemy, że źródłem życia jest energia pochodząca z gwiazd. Gdyby nie ich światło, nie byłoby nas tutaj. Ale z czasem słońca się wypalają, wybuchają lub zamierają. Gdy przyjmiemy, że wszechświat będzie się rozszerzał w nieskończoność, odległości pomiędzy galaktykami będą coraz większe, i będzie coraz mnie "paliwa" które napędza życie. Będzie więcej "martwych" niż "żywych" gwiazd, nocne niebo będzie coraz ciemniejsze, a galaktyki zaczną gasnąć. Po wielu miliardach lat, zostaną tylko gwiazdy neutronowe, oraz czarne dziury. Ale z czasem i one wygasną, zostawiając wszechświat zimnym i pustym. Nie będzie siły napędowej, która tworzy nowe gwiazdy, ani nawet "paliwa", które je zasila.
Ta opcja jest bardzo prawdopodobna, ponieważ zauważono coraz szybszą ekspansję widzialnego świata.

Wielki kolaps
Od samego początku, nasz świat nieustannie się rozszerza. Obserwujemy to na podstawie oddalających się galaktyk. Lecz ta tendencja może ustać, a wtedy dojdzie do inflacji naszego świata. Najpierw galaktyki, układy słoneczne, aż w końcu planety zaczną się do siebie zbliżać i wpadać na siebie. Rosnąca energia i temperatura sprawi, że ten proces będzie zachodził coraz szybciej, aż w końcu wszystko znajdzie się w jednym punkcie tzw. osobliwości.
A co wtedy? Wszystkie siły złączą się w jedność, tak jak na początku. Może wtedy nastąpić kolejny wybuch, tworząc wszechświat na takich samych zasadach, lub zgoła odmiennych, ale ten temat zostawmy sobie na inny artykuł.

Czy to wszystkie wyjścia? Otóż nie, są to jedynie najbardziej prawdopodobne. Może dojść do wielkiego rozerwania, gdzie galaktyki zaczną się od siebie oddalać, aż przestaną oddziaływać na siebie grawitacyjnie. Zaczną dążyć do prędkości światła, rozwarstwiać na samotne układy słoneczne, aż w końcu materia zacznie się rozrywać na coraz mniejsze jednostki.

Może również dojść do uwolnienia się "energii próżni" gdzie może dojść do tunelowania do niższego poziomu(wyjaśnię te zagadnienia w kolejnym artykule), a co za tym idzie - zmianą struktury wszechświata. Atomy staną się nietrwałe, i wszystko ulegnie zmianie

Jak ludzkość będzie sobie radziła, gdy dojdzie do ochłodzenia? Uznając, że nie pozabijamy się na przestrzeni lat, dolecimy do dalekich krańców galaktyki, a potem wszechświata. Będziemy zasiedlać nowe planety, które z czasem będą znikać. Gdy obiektów takich jak gwiazdy będzie naprawdę niewiele, ludzkość będzie się osiedlać na ostatnich, w miarę aktywnych planetach, które okrążają jeszcze ciepłe słońca. Lub tworzyć wielkie struktury wokół nich. Z czasem "Gwieździste niebo" będzie tylko mitem, a nad głową będziemy mieli tylko i wyłącznie pustkę, z wolno poruszającymi się elektronami, pozytonami czy fotonami.


A jak my, nasza cywilizacja może się uchronić przed końcem wszystkiego?
Jeżeli przyjmiemy, że istnieje wiele wszechświatów, przy odpowiedniej technologi będziemy mogli "przeskoczyć" do innego, chroniąc się przed nieuniknionym.

Co jeśli nasz wszechświat jest jedyny?
Wtedy sprawy się skomplikują. Nie będzie miejsca, gdzie można się schronić, a materii i energii już praktycznie nie będzie. Ludzie z dnia na dzień będą w ciągłbym niebezpieczeństwie, z myślą, że to koniec i dalej nic już nie ma, narażeni na atak czarnych dziur. Z czasem, gdy ostatnie pozostałości po gwiazdach się wypalą, ludzkość zniknie. Jedynym rozwiązaniem wydaje się być stworzenie własnego, nowego wszechświata, poza granicami obecnego, ale wkraczamy teraz prawię w strefę Sci-Fi, więc rozmyślanie o tym zostawiam wam.

Oczywiście wszystkie te teorie nie nastąpią jutro, a za miliardy lat. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, by do wszystkiego doszło w tej chwili. A jak Wy widzicie koniec świata? Macie jakaś swoją ulubioną teorie? Być może sami coś wymyśliliście? Co uważacie za prawdziwe? Napiszcie o tym w komentarzach!

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, możecie napisać do mnie prywatnie, lub jako komentarz pod artykułem. Zawsze odpowiadam i staram się rozjaśnić sytuację.

A z muzyki na dziś polecam tę składankę:
1 Hour of Epic Space Music: COSMOS - Volume 2 | GRV MegaMix
Previous
Next Post »
3 Komentar
avatar

No chyba ludzkość się nie dowie nigdy, który scenariusz jest prawdziwy. A może coś się jeszcze wydarzy i będzie jeszcze inne "zakończenie".

Odpisz
avatar

Siedze czytam wpisy, jestem laikiem kompletnym jeśli chodzi o astronomie, fizykę i wszystko. Nie paliłem jazzu, nie piłem alkoholu, wszystko na trzeźwo. Wyobraź sobie, że wszystkie gwiazdy, wszystkie zjawiska, które zachodzą we wszechświecie to między innymi my. Zacznę od początku. Obrałem pewną teorię na temat tego, że ludzkość, życie generalnie toczy się od setek miliardów lat. Skąd pewność, że człowiek nie pojawił się wcześniej niż na ziemi? Ewolucja towarzyszy nam od samego początku, zmieniamy się, wyglądaliśmy inaczej i inaczej wyglądać będziemy. Nikt nie jest w stanie powiedzieć jak będziemy wyglądać za 500tys lat. A jak za miliard? Co jeśli porzucimy swoje ciała już wcześniej na rzecz jakiś awatarów lub właśnie materii? Materii w postaci chociażby białego karła.

Odpisz
avatar

Kiedyś grając w pewną grę, zagłębiłem się bardzo w jej uniwersum. Była tam pewna bardzo stara cywilizacja, która bardzo dawno temu porzuciła ciała fizyczne na rzecz całości i zostali, w dużym uproszczeniu "chmurą w kosmosie" Mieli oni wgląd na wszystko co tam się działo, mogli obserwować a co lepsza, nakierowywać inne rasy "w tym ludzi" na różne drogi. Nie mamy pojęcia, kim będziemy za choćby 10 tysięcy lat. Jest to zbyt odległa przyszłość, a technologia w tym momencie rozwija się bardzo szybko, i ten stan będzie się powiększał. Niestety, jesteśmy na takim poziomie, że nie wiemy w jakim kierunku nauka pójdzie.

Odpisz