Jak Ziemia stała się płaska - cz.3

Mając wcześniej troszeczkę rozrywki pod postacią fizyki kwantowej, przejdźmy do tematu troszeczkę... luźniejszego. Obalmy parę argumentów, które są ciągle powtarzane na grupach traktujących o płaskiej ziemi.

A zaciekawił mnie jeden komentarz pewnego użytkownika na pewnej grupie. No cóż, jeden to to nie jest, bo jest to ciągła kopia tego samego. I mimo iż każdy potrafił je obalić w 10 minut, to dalej to było powielane.

A dokładnie chodzi o ten komentarz: " rozchodzenie sie promi słonecznych, obiekty widoczne z duzej odleglosci gdzie krzywizna to nawet 4km, połksiezyc w dzien na tle niebieskiego nieba, chmury za ksiezycem i słoncem,ksieżyc który chłodzi, hotspot na chmurach, gwiazdy przez lunete czy nikon p900, zmiejszajace sie słonce, plaski horyzont na wysokosci oczu nawe na 30km wysokosci,Wyschniete jezioro w Boliwii 160km 100km idealnie płaskie itd". 

Wygląda to dość chaotycznie, ale uporządkujemy to sobie.

Rozchodzenie się promieni słonecznych

Podczas tych chaotycznych "rozmów" i taplania się w ich błocie, wywnioskowałem iż chodzi mniej więcej o takie coś:


Dlaczego promienie świetlne są w różnych kierunkach?! Gdyby Słońce było oddalone 150mln km od Ziemi to byłby proste! To dowodzi że gwiazda jest bardzo nisko nad ziemią!

Światło po lini prostej podróżuje w próżni. Oczywiście pomijając przy tym Einsteinowskie dyrdymały jak to mówią płaskoziemcy - bez grawitacji. 
Gdy natomiast dodajemy  takie czynniki jak wspominana wyżej grawitacja, rozszczepienie, załamanie światła, odbicie, czy choćby samą atmosferę sprawa staję się już troszeczkę trudniejsza.
Bo dla zwykłego człowieka, który niezbyt się tym interesuje, światło jest po prostu światłem i tyle. Ale jak doskonale wiemy, światło czyli fotony mają budowę korpuskularno-falową. W jednych przypadkach są falą, w innych cząstkami itd. itp. Więcej o tym tutaj
Sam fakt, że niebo w dzień jest niebieskie jest spowodowany właśnie rozproszeniem światła. Najmniejsze dla nas widzialne (niebieskie) fale zostają rozproszone w atmosferze, dzięki temu niebo jest niebieskawe. 

A teraz na poważnie. Światło słoneczne jest niewiarygodnie silne. Ma w sobie mnóstwo energii. Patrzenie bez osłon zniszczy nam wzrok. Ale nadal można nim manipulować. W tym przypadku promienie świetlne przechodzą przez warstwy atmosfery i chmur. Chmury są na tyle grubę, że potrafią bez problemu odbić i zakrzywić promienie świetlne. Dodajmy jeszcze do tego perspektywę, którą można bardzo łatwo manipulować i mamy gotowy przepis na dowód płaskości ziemi. W dodatku światło dochodzące do nas, nie jest jedną wielką wiązką cząstek, jak to ma miejsce w laserach, tylko wysyłane jest w każdym kierunku. 

Gdyby zaś pominąć wszystkie czynniki wpływające na światło, to Słońce musiałoby być wielkości mniej więcej piłki, jakieś 10 metrów nad chmurami. Jak wiadomo, nie jest to w ogóle możliwe. 

Tutaj promienie już jednak są jakimś cudem normalne!


Obiekty widoczne z dużej odległości, gdzie krzywizna to nawet 4 km

Z tego co zrozumiałem, chodzi tutaj o widoczność obiektów czy terenów za horyzontem. Już to raz opisywałem, ale przypomnijmy sobie o co tutaj chodzi.
Mianowicie podajmy troszeczkę liczb:
Mamy taki ładny wzór - 3,57*√h
h to wysokość obserwatorach podana w metrach.
Ja mam wzrost 1.75 (co nie jest super wynikiem niestety) wiec podstawiając do wzoru wyjdzie jakieś 4,72 km
Wychodzi, że zasięg widoczności to niecałe 5km
ALE 
Ten wzór nie uwzględnia wielu zmiennych, jak choćby refrakcja atmosferyczna, dzięki której jesteśmy w stanie "zajrzeć" dalej niż jest to możliwe. Przez to powstają czasem całe miraże miast, tak jak tutaj:

 (wybaczcie, nie znalazłem w lepszej jakości, bez dopowiedzeń entuzjastów płaskiej ziemi). 

Gdyby Ziemia była płaska, takie rzeczy obserwowalibyśmy dość często, a nie sporadycznie. 

Warto też dodać, iż Ziemia jako glob nie jest idealnie okrągły. I nie chodzi mi o to, iż powstaje spłaszczenie. W grę wchodzi również takie pojęcie jak:
Powierzchnia ekwipotencjalna, które łatwo można zobrazować tak (oczywiście tutaj nie jest zachowana żadna skala! Ma to na celu tylko zobrazować, o co mniej więcej chodzi):

Więcej o tym można poczytać choćby na wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Powierzchnia_ekwipotencjalna
I choć wikipedia nie jest najpewniejszym źródłem informacji, można o tym poczytać w wielu innych miejscach,

Półksiężyc w dzień na tle niebieskiego nieba

Przyjrzyjmy się temu bliżej. Fakt, sam często widzę część lub nawet całą tarczę Księżyca gdy Słońce jest jeszcze na niebie. Ale nie potrafię zrozumieć, w czym miałoby to przeszkadzać? Skąd i dlaczego niebo jest niebieskie wytłumaczyłem wyżej. 
Księżyc ma 1/4 mniejszą średnice niż Ziemia - 3474 km
Oddalony zaś o średnio 384 tys. km
Powierzchnia Księżyca pokryta jest w dużej mierze materiałem skalnym - regolitem. 
I mimo bardzo niskiego współczynnika odbijania światła, które wynosi tylko 7% a jego albedo jest bardzo niskie. I choć nasze oczy nie są idealnym narzędziem do obserwacji, to mimo wszystko różnica jest na tyle duża, że można go zaobserwować w dzień. Można za to zauważyć, że w nocy na tle ciemnego nieba jest on znacznie jaśniejszy.

Nasz naturalny satelita ma na tyle sporą wielkość kątową, że bez problemu odbite przez niego światło dociera do powierzchni, gdzie potrafimy zaobserwować jego tarczę lub jej część. Gwiazd podczas dnia nie dostrzeżemy. Ich wielkość kątowa jest zbyt mała. Choć są oczywiście pewne odstępstwa. Przy wschodzie lub zachodzie, gdy niebo jest nadal niebiesko-żółte można zauważyć najjaśniejsze gwiazdy.



Chmury za Księżycem i Słońcem

Rzekomo chodzi o ten materiał:


Jak widać, niektóre chmury wykazują jakoby były za Słońcem. 

Ale zaraz! Czy te chmury, które rzekomo są za obiektem, nie powinny być... Jasne? Przecież gdyby były za Słońcem, a doskonale wiemy że świeci ono w każdym kierunku, to coś powyżej niego powinno być oświetlone, a promienie odbite w naszą stronę! Analogicznie, chmury "przed" są ciemne, ponieważ słabo przepuszczają promieniowanie widzialne. 

Druga sprawa, by zrozumieć to lepiej, trzeba chwilę poczytać o urządzeniach rejestrujących obraz, a dokładniej matrycach w nich zawartych. 
Jak już pisałem wyżej, światło słoneczne niesie ze są ogromne ilości energii. Przekłada się to też na jasność obiektu. Gdy poświecimy wprost na obiektyw aparatu naprawdę mocnym strumieniem światła, a następnie przesłonimy go czymś cienkim, dajmy na to materiałem, magicznie też w tym miejscu zniknie, i będzie stwarzało wrażenie jakoby było "za" źródłem światła. Promienie świetlne są na tyle silne, że wręcz "wypalają" się na matrycy, zamazując obraz obiektu pomiędzy.
Na filmie też jest łatwa manipulacja, gdzie ekspozycja jest naprawdę duża - widać to w momencie kiedy nagrywany jest Księżyc. Świeci on prawie jak Słońce! 

Księżyc który chłodzi

Rzekomo światło odbite przez Księżyc ma chłodzić. Potwierdzeniem tego są np. te filmy:

Czy ten:

I tak dalej, i tak dalej...
Jedną wspólną rzeczą, jaką można zauważyć na tych filmach (oprócz badania temperatur), to to, iż forma eksperymentu i badania są dalekie od dopuszczalnych. Rażąca niedbalstwo o szczegóły. 
W pierwszym przykładzie dwa termometry. W dodatku dwa RÓŻNE termometry rtęciowe. Położone pozornie blisko siebie, bo w dwóch kątach parapetu. Mimo to, po obu stronach mogą być całkiem inne warunku jeżeli chodzi o temperaturę. 
O drugim już brakuje sił, by wytykać błędy. Jeden duży obiekt, w połowie "zakryty" kartonem. Prawdopodobnie metal. Przez to iż jest to jedna bryła, następuje przewodnictwo cieplne pomiędzy częścią "zakrytą" i odkrytą. Sam fakt, że przesuwając w stronę zakrytej części temperatura spada przez pewien czas, dyskwalifikuje to jako jakikolwiek dowód. 

Co musi nastąpić,  by eksperyment był uwzględniany? 
Obiekty, które miałby wykazać czy odbite światło Księżyca faktycznie zmienia temperaturę, musiałby być jak najbliżej siebie, by warunki atmosferyczne minimalnie wpływały na różnicę. Osłonięte od czynników atmosferycznych, by pomiar był jak najdokładniejszy. 


hotspot na chmurach

Chodzi dokładnie o ten film:


I kolejny raz, jak to bywa w przypadku płaskiej ziemi jakoś obrazu pozostawia wiele do życzenia. 
Ale przejdźmy do sedna - nie mamy pojęcia gdzie został wykonany eksperyment. Śmiem twierdzić, iż odbite światło było na tafli wody, nie na chmurach. 
Efekt ten jest prosty do wytłumaczenia, i można to zbadać samemu. 
Widać doskonale, że Słońce jest dość nisko nad horyzontem. Tym samym pod odpowiednim kątem można zaobserwować ten efekt będąc nawet na powierzchni Ziemi.

Nie wykazuje to w żaden sposób, iż Słońce jest bliżej ziemi niż w rzeczywistości. 



Gwiazdy przez lunetę czy Nikon p900

Tego nie potrafię zrozumieć kompletnie. Nie dostałem też żadnej klarownej odpowiedzi, o co chodzi. Gwiazdy potrafimy zaobserwować już gołym okiem, gdy niebo jest czyste. Sam aparat nie jest najwyższej klasy, ale nie jest to 10 letni aparat w telefonie o matrycy 0.3 Mpx
Zwłaszcza jeżeli chodzi o obserwowanie przez lunetę, czy teleskopy, które są do tego stworzone.


Zmniejszające się Słońce

Chodzi o ten film:


Jawna manipulacja i jedyne co w tym jest prawdziwe,to to, że Słońce zachodzi za horyzont.
Już wcześniej pisałem o matrycach i aparatach. Tutaj mamy dokładnie to samo. Im wyżej jest Słońce, tym mniej przez atmosferę ma do przebycia promień świetlny, czyli więcej dociera do naszych oczu. 
I widać ten efekt doskonale. Gdy Słonce jest wyżej, światło jest jaśniejsze i bielsze. Gdy zmierza ku zachodowi, przedziera się przez większą warstwę atmosfery, dociera mniej światła, kolor się zmienia, a obraz na matrycy jest mniej przepalony. 
Można zauważyć rzeczywisty rozmiar słońca, gdy mamy specjalny filtr nałożony choćby na lornetkę. Lub po prostu zmniejszyć ekspozycję w aparacie. 

Płaski horyzont na wysokości oczu czy nawet 30km nad powierzchnią

Doskonale wytłumaczył to SciFun w swoim materiale:
Ciekawostka, horyzont, który de facto obserwujemy jaką okręg nie miałby sensu bytu na płaskiej ziemi. Widoczne byłoby wszystko przy odpowiedniej wysokości. A jak doskonale wiemy, czy na wysokości 10 m czy 400 km widzimy jedynie okrągły wycinek.


Wyschnięte jezioro w Boliwii 160km 100km idealnie płaskie itd

Chodzi chyba dokładnie o to miejsce:

I do końca niestety też nie rozumiem, o co chodzi w tym argumencie. A dokładniej wyjaśnił również do SciFun w swoich materiałach. 
Od siebie mogę dodać, że góry widoczne są i będą, ponieważ to góry. Nie rozumiem też, jaki to ma być dowód w sprawie płaskiej ziemi. Woda utrzymuję stałą taflę, która pozornie jest płaska jak widać to na zdjęciu wyżej. Ale tylko pozornie, ponieważ krzywizna Ziemi jest ogromna, i ciężko to zobaczyć nawet z dużych wysokości. Nie wiem, jak wyschnięcie takiego jeziora ma się też odnosić. To sprawa bardziej cyklu hydrologicznego. 


Jak widać, każdy argument można przy pomocy chwili w internecie i szczątkowej wiedzy z zakresu fizyki obalić bez najmniejszych problemów. Eksperymenty czy dowody również pozostawiając wiele do życzenia, co ułatwia tylko sprawę.
Jeżeli zauważysz błąd ortograficzny, czy myślowy byłbym wdzięczny, gdybyś go wytknął. Poprawię na pewno!
Previous
Next Post »
0 Komentar